Jesteś tutaj

CZY NAPRAWDĘ "KORSARZ" WYGRAŁ REGATY PRZEDOLIMPIJSKIE ?

 

Wracamy do "Korsarza", o którym już czytaliście w newsie kpt. Rafała Krause. Nie często trafia mi się okazja publikować materiały źródłowe o tak wielkim znaczeniu dla tradycji polskiego żeglarstwa. To dowód dużego zaufania badacza -Ryszarda Pluteckiego. Doceniam dociekliwośc i upór Autora, choć nie mogę ukryć, że wyniki badań mnie zmartwiły. Nie mnie jednak oceniać i wyciągać wnioski. A więc czy w końcu wiemy jak to naprawdę było z tym "wygraniem regat przedolimpijskich". i jak potoczyły się losy "Kronenkompassu" ?
Żyjcie wiecznie!
Don Jorge

PS. Uwaga techniczna: otrzymany artykuł został napisany w kilku formatach tekstowych i stawiał zaciekły opór przy zamieszczeniu w okienku. Dlatego zmuszony zostałem do usunięcia wszystkich "atrybutów" edycji. Przepraszam.

____________________________________________________
s/y “Korsarz” wielka nagroda - fakty i mity
Mój kolega żeglarz, Bruno Salcewicz zwrócił mi uwagę na szereg tekstów występujących w internecie o wspaniałym i historycznym zwycięstwie w 1936 roku w regatach na trasie Sopot-Kilonia jachtu “Korsarz”, pod dowództwem kpt.Tadeusza Prechitko, ojca naszego wspólnego z czasów ( 1964) Państwowej Szkoły Morskiej w Szczecinie, kolegi Andrzeja. W tych tekstach opisywano nie tylko samo zwycięstwo, ale jeszcze więcej było informacji o zdobytej nagrodzie-pucharze, za zwycięstwo w tych regatach.

Poszukiwanie tekstów
Zabrałem się do poszukiwania tych informacji i znalazłem kilka, autorstwa : Rafała Krauze, Miry Urbaniak, Waldemara Malinowskiego, Barbary Sontowskiej, Włodzimierza Głowackiego, "Gazety Wyborczej" z dnia 9 lipca 2009 (pióra Aleksandry Kozłowskiej i Michała Jamroża) oraz “Dziennika Bałtyckiego” nr 174 z dnia 23/24 lipca 1972 autorstwa Grażyny.Murawskiej.

W skrócie przedstawiam istotne i pełne sprzeczności zawarte tam informacje. A to one:
Rafał Krauze: “Korsarz” wygrał morskie regaty olimpijskie ( www.kulinski.gdanskmarinecenter.com z dnia 5 lutego 2009) ; nagroda była niezwykle cenna , wykonana częściowo ze złota, “srebrno-złota elementami kryształu, busole z zamontowaną nad nią figurkami personifikacjami bogów wiatrów zawierała umieszczony na wewnętrznej stronie wieka cenną miniaturę marynistyczną wykonaną przez najwybitniejszego przedstawiciela niemieckiego malarstwa renesansu - Albrechta Durera”. Nic dziwnego, że p.Krauze nazwał nagrodę “ żeglarską bursztynową komnatą” . Dalej p.Krauze pisze, że “Dar Pomorza” umożliwił wywiezienie (pogrubienie moje) tej nagrody poza granice III Rzeszy, na dowód czego ukazał zdjęcie kpt.Prechitko ze zdobytą “bursztynową komnatą” w towarzystwie załogi i m.in. kapitana “Daru Pomorza” ( słynnego “znaczy kapitan”) Konstantego Maciejewicza.

Mira Urbaniak: to był puchar ze szczerego złota ważący pół kilograma . Dalej p.Urbaniak napisała, że został wzięty na pokład “Daru Pomorze”, ale nigdy nie dotarł do Gdańska.

Waldemar Malinowski: zdobyta cenna nagroda w młodzieżowych ( do lat 25) regatach “to ufundowany przez Niemiecki Związek Żeglarski, wiszący kompas, którego osobliwością była Róża Wiatrów dzieła Albrechta ( 1471~1528) Durera “ ( później p.Malinowski nazwał - słusznie - ten puchar w wersji niemieckiej czyli Kronenkompass). Dodał jeszcze , że poszukuje od 1995 roku tej nagrody, która zginęla z Polskiego Klubu Morskiego w pierwszych dniach po wybuchu wojny.

Barbara Sontowska: opisała nagrodę podobnie do p.Krauzego jako kompas z oryginalną Różą Wiatrów wykonaną przez Durera, która została zabrana z mieszkania T.Prechitko w czasie wojny. W rozmowie, którą Barbara Sontowska przeprowadziła w lutym 1972 z Tadeuszem Prechitko napisała, na podstawie jego informacji, że nagroda została zrabowana przez Niemców w pierwszym dniu wojny z siedziby PKM .

Co niezwykle ciekawe Włodzimierz Głowacki w “Dziejach Polskiego Żeglarstwa”, wielki znawca, kronikarz i piewca polskiego jachtingu opisał dość dokładnie wyścig Sopot-Kilonia z 1936 roku i zwycięstwo kpt.Prechitko na “Korsarzu”, ale ani słowem nie wspomniał o pucharze za to zwycięstwo.

Zabrała też głos “Gazeta Wyborcza” i piórem Aleksandry Kozłowskiej i Michała Jamroża opublikowała w dniu 9 lipca 2009 artykuł “Korsarz pod pełnymi żaglami” w którym jest napisane, że regaty z 1936 roku to były regaty Kieler Woche . “Nagrodą zaś wiszący kompas z “Różą Wiatrów” dzieła Albrechta Durera, która była przechowywana przez Polski Klub Morski i która została przez kogoś skradziona w pierwszych dniach wojny. Krążą plotki - pisze GW - że ma ją jeden z kolekcjonerów niemieckich i ponoć zapisał w testamencie jej powrót do PKM “.

Z kolei “Dziennik Bałtycki” w nr 174 z dnia 23/24 lipca 1972 podaje, że nagrody ufundowane przez 3 mecenasów “nie zostały w ostateczności przekazane Polakom”.

Poszukiwanie autorów tekstów
Z takim galimatiasem i sprzecznymi informacjami spotkałem się na samym początku swego szukania prawdy i postanowiłem zabrać się za wyjaśnienie. Skontaktowałem się z panią Mirą Urbaniak, która nie odpowiedziała mi na żadne z zadanych pytań, a chodziło mi o źródło jej informacji o szczerozłotym pólkilogramowym pucharze i o przyczynie nie dotarcia tej nagrody z “Daru Pomorza” do PKM w Gdańsku. Próbowałem nawiązać kontakt z kpt.Krauze , ale moje maile do prezesa Mroczka z PKM zostały zignorowane. Udało mi się nawiązać kontakt z panią Barbarą Sontowską , która bardzo chętnie udzieliła mi wyjaśnień. Stąd wiem, że gros jej wiedzy pochodzi od samego T.Prechitko z kórym miała kilka spotkań, m.in w lutym 1972 roku. Pani Sontowska była tak uprzejma, że przesłała mi szereg dodatkowych informacji prasowych z 1972 roku oraz spisanych ( w tym własnoręcznych) wspomnień samego T.Prechitko, który potwierdził w tych wspomnieniach, że kompas był z oryginalną Różą Wiatrów narysowaną/ wygrawerowaną przez Durera, natomiast typowany na zwycięzcę komandor Gode Wind “Lietz dostał duplikat nagrody, ale już bez oryginalnej ( to ile mogło być oryginałów ?! - przyp.mój) Róży Wiatrów Durera” . Stwierdził również, że żadnych uroczystości wręczenia nagrody nie było, a “do Gdyni nagrody przybyły na pokładzie Daru Pomorza i przewiezione zostały do lokalu PKM-u, gdzie zostały zagarnięte przez hitlerowców w dniu wybuchu wojny”.  W ten sposób zakończył się mój pierwszy etap badania źródeł historycznych, które miały na celu pomóc w odnalezieniu tej wspaniałej nagrody.

Poszukiwanie źródeł historycznych
No, ale zaczęly też krążyć po głowie wątpliwości. Przyznam się, że wręcz mnie denerwowały informacje o “ żeglarskiej bursztynowej komnacie” , ze szczerego złota i na dodatek z oryginalną Różą Wiatrów narysowaną/wygrawerowaną przez słynnego Albrechta Durera, malarza niemieckiego z przełomu XV i XVI wieku. Od samego początku uważałem, że takich nagród nie daje się nikomu, niezależnie od rangi imprezy. Oryginalny Durer jest przedmiotem muzealnym, a nie ozdobą pucharu, obojętnie jakiej rangi. W informacjach jak wyżej przedstawiano jednak te regaty jako historyczne , niezwykle prestiżowe, o wielkim znaczeniu propagandowym dla III Rzeszy, co uprawdopodobniało przyznanie tak wspaniałego pucharu ( kpt.Krauze pisze, że “rzekomo ufundowanego przez samego Hitlera”), dlatego też postanowiłem dalej sprawę zbadać gruntownie przez badanie dostępnej dokumentacji historycznej.

Zacząłem od przejrzenia “Przeglądu Sportowego” ( zdigitalizowane roczniki od 1921 roku są dostępne na . buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1936/start i nie znalazłem żadnej wzmianki o regatach Sopot-Kilonia, a tym bardziej o zwycięstwie “Korsarza” i zdobyciu tej nagrody. Następnie wybrałem się do Biblioteki Narodowej, żeby przejrzeć na mikrofilmach ( mf 42423) wydanie “Gazety Gdańskiej” z lipca, sierpnia i września 1936 . Gazeta pisała o “Darze Pomorza”, który się udał na inaugurację Olimpiady, a o regatach z udziałem “Korsarza” - znowu nic. W tym samym mniej więcej czasie pan Waldemar Malinowski ( od roku 1971 mieszkaniec Holtenau /Kilonii) donosił , że badał różne źródła informacji w Niemczech, a szczególnie lokalną prasę - i też nie odnalazł żadnej wzmianki o tych regatach. Podejrzewał zresztą, że to celowa robota Niemców, którym nie w smak było zwycięstwo “Korsarza”, więc Niemcy wymazali dane z archiwum, a gestapo zagrabiło nagrodę z PKM-u, w dniu wybuchu wojny.

W międzyczasie podpowiedziano mi, że o zwycięstwie “Korsarza” donosiła gazeta “Sport Wodny”. Odbyłem więc kolejną wizytę do Bibloteki Narodowej przeglądając mikrofilmy tej gazety z roku 1936 (sygn. P. 25611, P. 23582 A). Jak później stwierdziłem, “Sport Wodny” to był w tym czasie dwutygodnik ( wcześniejsza nazwa “Wioślarz”) zajmujący się głównie sportem rekreacyjnym. Tam udało mi się wreszcie natrafić na informacje wtedy współczesne. W “Sport Wodny” nr 12/1936 str.290 ukazał się artykuł

“Korsarz ukoronowany” podpisany przez “Observer”. Autor krytykuje polskich sprawozdawców sportowych wysłanych na olimpiadę, że pominęli fakt, “który stanowić będzie chlubną kartę w dziejach naszego żeglarstwa”. Mowa o zwycięstwie “Korsarza” który przybył pierwszy na metę w Kilonii i wygrał w swojej klasie, a zdobyta nagroda została opisana jako “ korona srebrna pozłacana, w której umieszczony jest kompas. Róża Wiatrów tego kompasu jest oryginalnym sztychem Albrechta Durera” - donosił “Sport Wodny”. Informacje z tego artykułu przyjąłem z dużym i wrodzonym sceptycyzmem. No bo, pisze to ukryty za pseudonimem “Observer” dziennikarz , który na pewno nie był w tym czasie w Kilonii ( co wynika z samej relacji) , a wiadomości otrzymał i opisał również z niezidentyfikowanego źródła ( którym najpewniej był sam T.Prechitko, a nie można wykluczyć , że T.Prechitko był również autorem tekstu podpisanym jako “Observer”). Zastanawiający dla mnie był w tym artykule brak zdjęcia pucharu. Przecież, aż się prosiło udokumentować w ten sposób fakt zdobycia tej nagrody, pokazania czytelnikom jak on wygląda. Ponieważ z pewnością ta rozmowa odbyła się w Polsce po powrocie “Korsarza” do Gdańska, to oczywistym byłoby zaproszenie chętnych do PKM celem obejrzenia tak unikalnego pucharu. Takiego zaproszenia jednak nie było. Nie było najmniejszej wskazówki co do możliwości obejrzenia tej nagrody w PKM.Tak więc uznałem, że jako dokument historyczny ten artykuł nie może być traktowany poważnie.

W tym samym numerze “Sportu Wodnego” 12/1936 na stronie 208 odnalazłem również notatkę zatytułowaną “Głosy z Gdańska”, gdzie napisano, na podstawie kwietniowego wydania “Die Yacht”, że komandor Klubu Żeglarskiego Gode Wind z Gdańska, K.Lietz zaprasza polskie jachty do regat pod nazwą “Ostsee-Woche” , które odbędą się w dniach 21 ~ 26 lipca 1936 w Sopocie. Wtedy kiedy czytałem tę notatkę nie zdawałem sobie sprawy jak dużo ona mi pomoże w dalszych poszukiwaniach więc chyba tylko instyktownie poprosiłem w Bibliotece Narodowej o jej kserokopię.

Mogę powiedzieć, że drugi etap badań ukończyłem, ale wątpliwości i pytań przybyło zamiast ubyć. Oto one:
1) jak to możliwe, żeby takie słynne regaty zostały kompletnie przemilczane przez fachową prasę sportową ( “Przegląd Sportowy”) i lokalny dziennik ( “Gazetę Gdańską”) ? Przecież ta prasa, w tym ogólnopolska, powinna piać z patriotycznego zachwytu nad tym zwycięstwem “Korsarza” , powinna zorganizować “red carpet” dla zwycięzcy po powrocie, a zdjęć kpt.Prechitko z pucharem i “Durerem” powinno być setki. Każdy z załogantów “Korsarza” powinien mieć swoje zdjęcie z tą nagrodą i trzymać je dla potomnych jak relikwie. To dlaczego nie ma żadnego innego zdjęcia nagrody poza tym jednym i jedynym zrobionym na pokładzie “Daru Pomorza” na początku sierpnia 1936 roku ?
2) dlaczego od roku zdobycia nagrody (1936) tak długo trwało prasowe milczenie w tej sprawie, a gazetowe informacje zaczeły się dopiero od 1972 roku ?
3) no i najważniejsze, co się stało faktycznie z nagrodą ?
I tak zauważyłem leżącą na biurku kserokopię notatki “Sport Wodny” pt.“Głosy z Gdańska”, w której powołano się na pismo “Die Yacht” . Wstukałem w Google hasło Die Yacht i znalazłem link do www.yachtsportarchiv.de/yacht.htm , i - oczom nie mogłem uwierzyć ! Mają archiwa zdigitilizowane od 1904 roku ! Zacząłem przeglądać wydania z lipca i sierpnia 1936, a potem rozszerzyłem i “w tył” i “w przód”. Udało mi się znaleźć informację ( Die Yacht z 1936, heft 38, seite 2) o wynikach Ostsee Woche , regatach odbytych w dniach 21 ~ 26 lipca 1936 ( o których pisał “Sport Wodny” w “Głosach z Gdańska”). Tam jest tabela wyników regat w różnych klasach, i w klasie C “Korsarz” jest wymieniony na 6 miejscu, natomiast Sigrun II pod dowództwem K.Lietz zdobył pierwsze miejsce w klasie B. Od razu zestawiłem sobie tę informację z artykułem “Observera” w “Sporcie Wodnym”, który - najprawdopodobniej na podstawie informacji T.Prechitko - również informuje o tych regatach, ale nie wspomina o swoim 6 miejscu zajętym przez “Korsarza”. O tych regatach nie wspomina również kpt.Prechitko w swoim własnoręcznie napisanym wykazie regatowych startów “ Korsarza”. Przyznam się, że to był moment w którym zwątpiłem, że regaty Sopot - Kilonia w ogóle się odbyły i że “Korsarz” wygrał regaty. No, ale na szczęście były niezaprzeczalne na to dowody. Było zdjęcie z nagrodą i był też skan przysłany przez p.Malinowskiego, krótkie zawiadomienie ( z prasy niemieckiej) o regatach Zoppot -Kiel, które wystartują w dniu 29 lipca 1936 z Sopotu, czyli 3 dni po regatach Ostsee Woche. Długo szukałem w “Die Yacht” informacji o wynikach tych regat. Przeszukałem bezskutecznie “Die Yacht” od lipca do końca grudnia 1936 . Ale, na szczęście pani Barbara Sontowska wsparła mnie i szczęśliwie odnalazła w “Die Yacht” z roku 1937 , heft 17, seite 6 artykuł, który pisał bardzo ładnie o Polskim Klubie Morskim , o “Korsarzu” i zdobytej przez niego nagrodzie w postaci pucharu Kronenkompass. Tak więc mamy niezbity dowód , że Korsarz wygrał regaty oraz, że zdobył ten puchar. Dalej nic wiemy, kto w tych regatach startował . Wiemy na podstawie “Sportu Wodnego”, że startował jeszcze jeden polski jacht “Albatros”, z Yacht Klubu Polski (YKP) i zdobył drugą nagrodę w klasie B.

Rozbieżności między informacjami z 1936 i 1972 roku
Jeżeli chodzi o aspekt czysto sportowy tych regat, to widzę następujące rozbieżności pomiędzy informacjami “Sportu Wodnego” i późnieszymi relacjami kpt.Prechitko z 1972 roku oraz informacjami Głowackiego i kpt.Krauze:
1) “Sport Wodny” pisze o zwycięstwie “Korsarza” w swojej klasie i przybyciu na metę na pierwszym miejscu. Nic nie pisze o przeliczeniach wyrównawczych i/lub o klasyfikacji generalnej. Moi konsultanci w tej materii ( Bruno Salcewicz i Marcin Marchaj) twierdzą, że albo się robi regaty w klasach, albo w klasyfikacji generalnej ( z przelicznikami). Nie robi się regat i w klasie, i w klasyfikacji generalnej. Również Głowacki pisze, że “Korsarz” przybył jako pierwszy na metę z wielką przewagą nad pozostałymi jachtami i zwyciężył w “swojej grupie wyrównawczej”. Z kolei kpt.Krauze pisze, że “Korsarz” przybył na metę jako drugi, ale wygrał dzięki bonifikacie o 2 godziny. Zdobycie specjalnego wyróżnienia w postaci Kronenkompassu miałoby tylko sens w przypadku wygrania klasyfikacji generalnej.
Jeżeli “Korsarz” wygrał klasę, to nie widzę uzasadnienia przyznania mu tego pucharu dla jego klasy. Dlaczego klasa “Korsarza” miałaby być faworyzowana w stosunku do pozostałych klas ?
2) Kpt.Prechitko we wspomnieniach z 1972 roku pisze, że tylko “Korsarz” płynął pod polską banderą, a zapomniał o “Albatrosie” z YKP. Trudno sobie wyobrazić, żeby jacht z YKP z polską załogą ( polskimi właścicielami jachtu) płynął pod inną niż polską banderą. O udziale “Albatrosa” i zajęciu II miejsca w swojej klasie pisze też Głowacki.
3) Kpt.Prechitko w 1972 roku pisze, że pierwszy na metę przybył “Sigrun II”, z 2 godzinną przewagą nad “Korsarzem”, ale po przelicznikach stracił 4 godziny i dlatego “Korsarz” został zwycięzcą ( co w sumie pokrywa się z relacją kpt.Krauze), ale jest sprzeczne z relacją “Sportu Wodnego” z 1936 roku i relacją Głowackiego.
4) Kpt. Prechitko w roku 1972 pisze o swoich załogantach jako studentach (czyli minimum 18 latkach) Politechniki Gdańskiej (Woyke i Pejkert), a o Łangowskim jako 15 letnim harcerzu. Kpt.Krauze oraz Głowacki piszą o załogantach jako 16 letnich harcerzach. To ma duże znaczenie przy omawianiu zdjęcia z pokładu “Daru” - o czym będzie niżej.

Te w/w rozbieżności nie mają wielkiego znaczenia ( poza wiekiem załogantów !) , tylko świadczą o nieprecyzyjności przekazywanych informacji. Tych rozbieżności już się nie da dziś wyjaśnić. Na marginiesie, pragnę zwrócić uwagę na błędy kpt. Krauze zawarte w jego artykułach:
1) Kpt.”Sigrun II”, komandor Gode Wind ,nazywał się Kurt Lietz, a nie Albert Lutz.
2) Najpierw kpt.Krauze nazwał ( w lutym 2009) regaty olimpijskimi, ale na szczęście poprawił swój błąd ( we wrześniu 2009) i nazwal je prawidłowo - regatami przedolimpijskimi.
3) Kapitanem “Danuty” startującej na olimpiadzie w 1936 roku był Janusz Zalewski, a nie Juliusz Sieradzki.
4) “Danuta” nie startowała w tych regatach przedolimpijskich, tylko “Albatros”.

Powracając do artykułu w “Die Yacht” z 1937 roku, to oprócz dostarczenia dowodu wygrania regat i zdobycia pucharu ma on jeszcze jedno duże znaczenie. Ten artykuł zaprzecza o niemieckim spisku przeciw Polakom ( mam na myśli tylko te konkretnie regaty), o fałszowaniu bądź ukrywaniu bieżących (sportowych) faktów historycznych, tak jak to było przedstawiane przez kpt.Krauze oraz p. Malinowskiego.

Z bardzo wielkim trudem, ale mogę zaakceptować wersję p.Malinowskiego, że Niemcy ze złości nie napisali ani słowa o zwycięstwie “Korsarza” w prestiżowych, historycznych i wielce hitlerowsko propagandowych regatach, po jego zwycięstwie. Tylko, że - jeżeli to były tak prestiżowe i propagandowo znaczące regaty dla III Rzeszy , to dlaczego nie ma o nich ani słowa w prasie niemieckiej z tego okresu w wydaniach przed regatami ? Przecież brak jakichkolwiek artykułów propagandowych przed regatami świadczy, że one takimi po prostu nie były. W “Die Yacht” można znaleźć tysiące informacji i wyników sportowych regat ( nie tylko niemieckich) , ale oni nie zarejestrowali regat o charakterze rekreacyjnym, szczególnie w gorącym dla prasy okresie olimpijskim.

Podsumowanie dotychczasowych dociekań
Na tym etapie dokonałem następującego myślowego podsumowania swoich dociekań :
1) regaty Sopot-Kilonia były nic nie znaczącymi regatami turystycznymi , bez znaczenia sportowego ( w sensie sportu wyczynowego). To były regaty jachtów turystycznych, regaty klubowe chłopców z jednego , gdańskiego podwórka i dwóch narodowości, zorganizowane jednorazowo dla ozdobienia zawodów olimpijskich, dlatego też nagroda była ufundowana przez Niemiecki Związek Żeglarski. Dowodem na niską rangę tych regat jest całkowite przemilczenie tych regat w polskiej prasie ( od 1936 do roku 1972). To nie były słynne regaty Kieler Woche jak pisała “Gazeta Wyborcza”, a tym bardziej nie regaty olimpijskie jak pisał kpt.Krauze w lutym 2009. Oryginalnym - muszę przyznać - wytłumaczeniem milczenia w polskiej prasie z roku 1936 o tych regatach i nagrodzie był - według pana Malinowskiego - fakt dużego wpływu NSDAP (!!!) na polskojęzyczną prasę w tym czasie. Widać po tym, że teoria spiskowa jest wiecznie żywa.
2) powyższe podsumowania jeszcze bardziej wzbudziły moje niedowierzanie co do wartości i przeznaczenia nagrody Kronenkompass.

Co z tym oryginalnym Durerem ?
W międzyczasie przy pomocy dr.Thomas Schauerte z Muzeum Albrechta Durera w Norymberdze ( i po wcześniejszym przestudiowaniu encyklopedii) udało mi się ustalić, że Albrecht Durer nigdy nie wykonał żadnej pracy ( w tym grawerskiej) o charakterze marynistycznym. Jedyne co wykonał to prace o charakterze kartograficznym ukazujący obie/ osobne półkule ziemskie oraz globus z 12 bogami wiatrów. Każdy drzeworyt ma powierzchnię ponad 16 m ² ! Tak więc moje od początku przekonanie, że nie może być mowy o “oryginalnym Durerze” w pucharze - zostało tylko potwierdzone.

Co się stało z nagrodą ?
No dobrze, ale co z tym Kronenkompass-em, który hitlerowcy ukradli w dniu ( czyli pierwszym dniu) wybuchu wojny z PKM - jak chce kpt.Prechitko. Albo - który nigdy nie dotarł do Gdańska - jak pisze Mira Urbańska. Albo - który został skradziony przez Niemców z prywatnego mieszkania kpt.Prechitko - jak raz napisała Barbara Sontowska ? Albo - jak pisze “Dziennik Bałtycki” - nigdy nie został Polakom przekazany .

Nie bardzo potrafiłem sobie odpowiedzieć na to pytanie, do czasu kiedy nie dostałem od p.Malinowskiego zdjęcia, na którym zostało uwidocznione zdjęcie Kusznierewicza oraz Życkiego z nagrodą za zdobycie I miejsca w regatach klasy Star w Kieler Woche w 2005 roku. Zdobyty puchar wyglądał wręcz identycznie jak ten zdobyty przez kpt.Prechitko w 1936 roku. Olśnienie nastąpiło jak przeczytałem, że Kusznierewicz zdobył puchar przechodni ( Wanderpokal, po niemiecku). Kusznierewicz zdobył puchar, zrobił sobie pamiątkową fotkę i zwrócił puchar do gabloty Kieler Yacht Club (KYC), tak jak się to z reguły robi z wszystkimi pucharami przechodnimi. Są też wyjątki - na co zwrócił mi uwagę Bruno Salcewicz, np. America’s Cup , ale one też nigdy nie są oddawane zwycięzcy na własność. A dwa puchary Kronenkompass w KYC ( o czym będzie niżej) są wręczane zwycięzcy, ale nigdy nie opuszczają gabloty KYC, i tak się dzieje od kiedy zostały ustanowione, czyli od 1937 roku. Tak więc stało się dla mnie jasne i logiczne, że “Korsarz” i kpt. Prechitko w roku 1936 dostąpili do tej samej ceremonii zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia z nagrodą i nagrodę Kronenkompass musieli zwrócić ! Ta nagroda nigdy nie dotarła do Gdańska, i dlatego nie ma, i nigdy nie będzie pokazane żadne inne zdjęcie kpt.Prechitko lub kogokolwiek innego z tą nagrodą.

Z przykrością stwierdziłem, że opowieści o tym wspaniałym pucharze, który kpt.Prechitko faktycznie zdobył, ale nie otrzymał go na własność, i nie mógł go zabrać do Gdańska, gdyż był pucharem przechodnim - są mitem. Wyjaśnienie kpt. Krauze, że na “Dar Pomorza” “udało się wnieść na pokład statku drogocenny kompas i wywieźć do Gdańska” ( www.dobrapraktykazeglarska.pl  , nr 3 z września 2009, strona 38) , bo rzekomo Niemcy to uniemożliwiali ze względów celnych - bo puchar był ze złota - jest zakamuflowanym tłumaczeniem, że nagroda ta została po prostu Niemcom skradziona i przeszmuglowana przez “Dar Pomorza” z Kilonii do Gdańska. Nie wyobrażam sobie, żeby kpt.(“Daru Pomorza”) Konstanty Maciejewicz mógł się zgodzić na taką - de facto - kradzież. Jest skończoną naiwnością sądzić, że Niemcy nie zapobiegli by tej kradzieży przez zatrzymanie “Daru Pomorza” tuż po jego odpłynięciu/ucieczce z Kilonii, na redzie Gdańska i/lub odebranie zagrabionej nagrody w samym Gdańsku. Kpt. Krauze ( z Gdańska) zapomina, że w Wolnym Mieście Gdańsk istniał parlament, który nazywał się Volkstag, językiem urzędowym był język niemiecki, ludność polska liczyła ok. 10 % mieszkańców, a gdańska policja nazywała się Schutzpolizei (Schupo) i nie musiałaby czekać od (1936 do 1939 roku) na wybuch wojny, żeby odebrać nielegalnie wywiezione trofeum z gabloty PKM.

Spotkanie w Kieler Yacht Klub
Aby się upewnić co do słuszności swoich ustaleń umówiłem się na spotkanie w Kilonii. W dniu 1 września 2009 spotkałem się z panami Klaus Kinast ( prezes Kieler Yacht Club) oraz Otto Schlenzka ( 90 letni człowiek-legenda żeglarstwa , międzynarodowy autorytet oraz Honorowy Prezes Kieler Yacht Club zajmujący się historią żeglarstwa). W spotkaniu uczestniczył też Krzysztof Grochocki , kolega z roku Państwowej Szkoły Morskiej w Szczecinie, od 1981 roku mieszkaniec Niemiec. Niestety, spotkanie nie wyjaśniło zbyt wiele. Panowie stwierdzili, że nie ma w klubie żadnej dokumentacji o tych regatach, nic nie wiedzieli o tych regatach i nie znają wyników tych regat. Potwierdzili jednak, że prezentowane im zdjęcie z pokładu “Daru Pomorze” pokazuje puchar Kronenkompass. Co do samej nagrody Kronenkompass stwierdzili, że znają tylko trzy egzemplarze tego trofeum ( są jeszcze dwa inne, ale są w muzeach i zupełnie niepodobne do tego z “Daru”). Jeden, nazywany “Albrecht” został podarowany kpt.Albrecht i znajduje się do dziś w prywatnym posiadaniu rodziny Albrecht. Drugim jest “Schlimbach Kronenkompass” ufundowany przez Miasto Kilonia dla kpt.Schlimbacha w 1937 roku i on znajduje się do dziś w gablocie KYC. Trzecim jest ”Hutschler Kronenkompass”, również ufundowany w 1937 roku i też znajdujący się w KYC. Ten ostatni zdobył właśnie Kusznierewicz z Życkim w 2005 roku , jako puchar przechodni. Niestety, panowie Kinast i Schlenzka nie potrafili wyjaśnić ani nazwy, ani pochodzenia, ani losu Kronenkompass-u zdobytego przez kpt.Prechitko w 1936 roku. Moje wcześniejsze próby wyjaśnienia nazwy i losu tego właśnie Kronenkompass-u z Niemieckim Związkiem Żeglarskim ( Deutscher Segler Verband - pan Hans Sendes) też spełzły na niczym , gdyż nie posiadają zaginionej w czasie wojny dokumentacji. 

Wedlug wlasnorecznie napisanych przez kpt.Prechitko nazwisk , stoja od lewej : kpt.Konstanty Maciejewicz, Pawel Woyke, kpt.Tadeusz Prechitko, Rudolf Pejkert, dyr.PSM w Gdyni Kosianowski oraz kmdr. Tadeusz Ziółkowski. Ja twierdze ( tak jak w tekscie), ze to nie Pawel Woyke stoi z nagroda tylko Kurt Lietz. Nie Rudolf Pejkert , tylko jakis Niemiec.

Sensacyjne odkrycie prawdziwych nazwisk na jedynym zdjęciu z pucharem
Bardzo niespodziewanie udało mi się nawiązać bezpośredni kontakt z panem Ulrich Lietz. Ulrich Lietz to syn komandora klubu Gode Wind Kurta Lietz, organizatora tych regat z 1936 roku. Ma on obecnie 77 lat, a w roku 1936 miał 4 lata. Nic nie wie o tych regatach ani o pucharze Kronenkompass. Wysłałem mu zdjęcie pucharu zrobione na pokładzie “Daru Pomorza” ( jak poniżej) i ku memu zdumieniu rozpoznał ( wraz ze swym bratem 75-letnim Peterem) na tym zdjęciu swojego ojca Kurta ! Dla upewnienia się zapytał mnie, czy znam nazwisko osoby stojącej po prawej ręce kpt.Prechitko. Odpowiedziałem, że jest to załogant Paweł Woyke, bo takie nazwisko napisał własnoręcznie kpt.Prechitko pod zachowanym zdjęciem. Otrzymałem ponownie odpowiedź, że wraz z bratem uważają , że mimo wszystko to jest ich ojciec, a nie Woyke, chociaż nie dają na to gwarancji, bo wszystkie zdjęcia ojca , które byłyby przydatne do porównania, zaginęły podczas ich przymusowej ewakuacji z Gdańska w roku 1945. Przyjrzałem się ponownie zdjęciu z opisanymi nazwiskami. To z całą pewnością nie są twarze 16 letnich harcerzy ( jak pisze Głowacki i kpt.Krauze), ani nawet twarze studentów , jak pisze kpt.Prechitko o Pawle Woyke i Rudolfie Pejkercie ( ten drugi po lewej ręce kpt.Prechitko). To są osoby dużo starsze od wówczas 23 letniego kpt.Prechitko. Zachęcam do przyjrzenia się tym zdjęciom. Obie te osoby , jako jedyne, mają czapki bez orzełków. Wydaje się być bardzo prawdopodobne a nawet pewne, że obaj są Niemcami, a jednym z nich jest Kurt Lietz ( a nie Paweł Woyke). Można założyć, po trzymanych w ich rękach nagrodach (kryształ z figurką chyba konika morskiego trzyma Kurt Lietz , a obraz jest przy drugim Niemcu), że obaj Niemcy zajęli drugie i trzecie miejsce w tych regatach. Nikt, łącznie z kpt.Prechitko nie napisał, że wszystkie trzy nagrody dotarły do PKM, a tak powinno być napisane skoro pisało się o trzy razy granych Mazurkach Dąbrowskiego , za każdą nagrodę osobno ( co byłoby niezwykłym ewenementem). To też tłumaczy brak jakiejkolwiek informacji co do losu tych dwóch nagród po dotarciu do Gdańska, bo po prostu zostały przyznane Niemcom. Dlaczego kpt.Prechitko świadomie podał nieprawdziwe informacje o dwóch nazwiskach występujących na zdjęciu ? Trudno powiedzieć z całą pewnością, ale wydaje się bardzo prawdopodobne, że to zdjęcie pokazuje sportową i koleżeńską atmosferę tych regat, a to by zaprzeczało późniejszemu opowiadaniu kpt. Prechitko o nieprzychylności organizatorów, wręcz wrogiej atmosferze spowodowanej porażką niemieckiego faworyta w regatach i złości propagandy hitlerowskiej z tego powodu oraz o niespodziewanej ceremonii wręczeniu nagrody, w której on sam rzekomo nie brał udziału, a co też mogło by świadczyć o wrogiej postawie organizatorów.

Dlaczego od roku 1936 do roku 1972 nikt nie pisal o zwycięstwie “Korsarza” ?
Ciekawą rzeczą jest również fakt milczenia polskiej prasy na temat tych regat. Jedna i jedyna informacja o tych regatach, jak wspomniałem wyżej, ukazała się w roku 1936 w “Sporty Wodne”. A potem, przez 36 lat było całkowite milczenie i nagle dopiero w roku 1972 ( i później) nastąpił wysyp artykułów na temat. “ Dziennik Bałtycki” nr 174 z dnia 23/24 lipca 1972 ( Biblioteka Narodowa sygn. mf 50148) podaje, że nagrody ufundowane przez 3 mecenasów i “nie zostały w ostateczności przekazane Polakom”. Również środowisko żeglarskie tuż po wojnie nic nie wiedziało ( albo tylko nieliczni) o regatach Sopot-Kolonia i - oczywiście - nic o zdobytym pucharze, rzekomo zrabowanym przez hitlerowców Nie wiedział nic o tym np.Czesław Marchaj, słynny autor książek żeglarskich, który w latach 1945 ~ 1949 mieszkał w Sopocie i razem z olimpijczykiem Juliuszem Sieradzkim był współwłaścicielem jachtu “Przygoda”, a przecież powinien o tym wiedzieć np. od Sieradzkiego, gdyby rzeczywiście tak wartościowy puchar był zdeponowany w Gdańskim PKM do wybuchu wojny. Na pytanie dlaczego było 36 lat milczenia ( między 1936, a 1972) jedyna logiczna odpowiedź wydaje się być tylko jedna: poumierali świadkowie wydarzeń, którzy mogliby zaprzeczyć dotarciu nagrody ( nagród) do Gdańska.

Jeden wielki mit - czyli jedna wielka bzdura
I tak zakończyłem swoje dociekania. Historia “żeglarskiej bursztynowej komnaty” to polska fantazja ułańsko-żeglarska. Dla uprawdopodobnienia podlana wojennym antyniemieckim sosem i nadętym pseudopatriotyzmem. Faktycznie zdobyty przez “Korsarza” puchar Kronenkompass nigdy nie dotarł do Gdańska , bo był pucharem przechodnim i dlatego w ostateczności nie został Polakom przekazany. Cała historia o jego kradzieży przez hitlerowców z PKM to wielki mit, wielka blaga. Hitlerowcy nie ukradli Kronenkompassu z PKM, bo tam go nigdy nie było.

Jedyna prawda
Jedyną prawdą okazało się samo zwycięstwo “Korsarza” w regatach jachtów turystycznych dla amatorów żeglarstwa na trasie Sopot-Kilonia w 1936 roku. Kpt. Prechitko z pewnością był znakomitym żeglarzem, wygrał też międzynarodowe regaty w Gdańsku w lipcu 1935 roku. Oba te zwycięstwa to z pewnością ogromny prestiż i splendor w gdańskim środowisku żeglarskim. O tych regatach z 1935 szeroko pisał “Przegląd Sportowy” w dniu 20 lipca 1935 roku podkreślając uprzejmość komandora K.Lietz w przyjęciu zorganizowanym w Kasynie Sopot, wręczeniu kpt.Prechitko dwóch nagród i uznaniu niemieckich żeglarzy dla umiejętności żeglarskich młodego kpt.Prechitko. Wszystko więc wskazuje na to, że przedwojenni niemieccy żeglarze z Gdańska byli gentelmenami - jakimi powinni być wszyscy żeglarze.

Dalszy ciąg nastąpi ?
Nie udało mi się niestety uzyskać żadnej informacji o losach tego przechodniego pucharu zdobytego przez kpt.Prechitko w 1936 roku. Wszystko wskazuje na to, że właściciel nagrody , Niemiecki Związek Żeglarski, po ceremonii wręczenia, po prostu zabrał go do swoich potrzeb/ do swojej gabloty. Będę dalej go poszukiwał, chociaż - wobec wymarłych świadków - i braku dokumentacji w wyniku zniszczeń wojennych - nadzieje są bardzo znikome.

Ryszard Plutecki
26 grudnia 2009

 
Komentarze
Stankiewicz, nie Maciejewicz Witold Ruciński z dnia: 2010-01-03 05:16:10

Drogi Jerzy

A propos tekstu

 „....towarzystwie załogi i m.in. kapitana “Daru Pomorza” ( słynnego “znaczy kapitan”) Konstantego Maciejewicza.”

 chciałbym zwrócić uwagę, że „Znaczy Kapitan” to Mamert Stankiewicz a nie Konstanty Maciejewicz

Pozdrawiam z życzeniami pomyślności w Nowym Roku

Witold Ruciński

PS, Właśnie czytam po raz ...n-ty. „Znaczy Kapitana” :)

Kronkompassen Marian Lenz z dnia: 2010-01-03 16:10:08

Don Jorge,

Według mojej wiedzy  - jeden piękny  Kronenkompass znajduje się w Maritime Museum Hamburg. Kolorowe zdjęcie do wglądu !

W latach osiemdziesiątych, w nieodżałowanej pamięci „Morzu”, w Archiwum Neptuna opisałem jeden Kronenkompass. Musiałbym odszukać

Czy to też ten właśnie !

Mam też zdjęcie Kronenkompassu z okrętu wojennego Piotra I.  

To by było na tyle.

Marian

fascynujące dociekania Aleksander Gosk z dnia: 2010-01-03 16:30:33
Panie Jerzy,
   Przeczytałem właśnie fascynujące dociekania p.Pluteckiego nt.zwycięstwa "Korsarza". Sam kiedyś starałem się zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i nie bardzo mi się udawało. Zatrzymałem się jednak na etapie podstawowym tzn.naszej dostępnej literatury i publicystyki. Dlatego słowa uznania za upór i dociekliwość autora materiału.
   I na zakończenie dosyć oczywista refleksja, że pogoń za honorami, uznaniem, łamiąca nawet zasady dobrych obyczajów nie jest wynalazkiem naszych, zmaterializowanych czasów. Człowiek, także żeglarz, czasami ambicje przedkłada nad szum wiatru i obojętną doskonałość oceanu. Smutne ale prawdziwe.
pozdrawiam
Aleksander Gosk
Błąd - rumienię się Ryszard Plutecki z dnia: 2010-01-03 20:37:22

Dziekuje panu Rucinskiemu za zwrocenie uwagi na moj błąd . Pomylilem Maciejewicza ze Stankiewiczem !

Rumienię się ze wstydu.
Pozdrawiam,
Ryszard Plutecki=

wstrzymuję się od gratulacji Piotr Mroczek z dnia: 2010-01-04 18:19:39

Z gratulacjami dla Autora muszę się wstrzymać. Wielowątkowość odważnych tez i wniosków

nie ułatwia komentarza, ale najłatwiej zacząć od siebie.

Pan Ryszard Plutecki pisze:…

a moje malie do prezesa Mroczka z PKM zostały zignorowane…

 w  biuro@pkm.gda.pljest ( podaję  skrótowo- pełną wersję za zgodą Autora )

10 luty 2009 wtorek godz.;

12.50  Pan R. Plutecki :…czy PKM ma jakieś opracowania na ten temat …..

19.46  odpowiadam : ..praca doktorska Kol. Twardowskiego, prace magisterskie Kol. Sontowskiej i Kol. Nikodema Czaji. Kilka opracowań…..                                                      

20.25 Pan R Plutecki :…Bardzo dziękuję za szybką reakcję. Interesuje mnie…..

18 luty 2009 środa godz 21.06 odpowiadam:… aktualnie na stronie sail-ho pod Kuliński.

m.in. Kol. Rafała Krause z PKM w sprawie KORSARZA……

Innych kontaktów mailowych nie znalazłem.  Jest to o tyle istotne że, przytoczone prace zawierają bogatą informację o interesujących Autora źródłach,  co wykażę poniżej.

W tekście Autor błędnie podaje pisownię nazwiska Kol Rafała , proszę o sprostowanie.

Wracając do faktów, Autor wielokrotnie ubolewa nad przemilczeniem prasy. Podaje:”…wybrałem się do Biblioteki Narodowej, żeby przejrzeć mikrofilmy..            „Gazety

Gdańskiej” z lipca, sierpnia i września 1936 o regatach z udziałem KORSARZA – znowu nic…”

A ja mam przed sobą kopie z mikrofilmów z artykułów  z okresu 1936-39  i tak „Gazeta Gdańska” pisała:

Nr 174 str 12 z  1-2 sierpnia 1936r „ RAJD ŻEGLARSKI SOPOTY-KILONJA. Onegdaj opuściły Sopoty jachty, biorące udział w rajdzie Sopoty-Kilonja. Do zawodów zostało zgłoszonych 17 jachtów, na starcie jednak stanęło o dwa mniej. Barwy polskie reprezentowane są w klasie „B” przez Yacht Klub Polski na „Albatrosie” i w klasie „C” przez

Polski Klub Morski w  Gdańsku na „Korsarzu”. Jachty te udają się jak wiadomo, na olimpiadę żeglarską do Kilonji.”

Nr 176 str 7 z 4 sierpnia 1936 „PIERWSZY SUKCES „OLIMPIJSKI” POLSKICH ŻEGLARZY. Polski yacht zajął pierwsze miejsce w olimpijskich regatach gwiaździstych do Kilonji.”  I dalej  „ Od kierownika olimpijskiej drużyny żeglarskiej w Kilonji nadeszła do Gdańska depesza, że w gwiaździstych regatach olimpijskich do Kilonji, w których wzięło udział około 30 yachtów państw nadbałtyckich, pierwsze miejsce zajął polski yacht ”Korsarz” z Polskiego Klubu Morskiego w Gdańsku.

Nr 177 z 5 sierpnia „Słabe wyniki naszych żeglarzy. W biegu olimpijek Polska zajęła  18-te miejsce  … „  ciekawy artykuł , ale nie na nasz temat.

Nr 195 z 27 sierpnia 1936  „ Powrót zwycięskiego Korsarza z Kilonji do Gdanska. Onegdaj powrócił do Gdańska z zawodów Sopoty-Kilonja, jacht Polskiego Klubu Morskiego w Gdańsku, „Korsarz”. Jak w swoim czasie donosiliśmy, „Korsarz” zdobył pierwsze miejsce w tych  zawodach. Powrotną drogę z Kilonji odbył jacht w rekordowym czasie 47 godzin. Na pokladzie „Korsarza”, jako pomocnik kapitana, znajdowal się dyrektor „Britsch and Polish

Trade Bank” p. Pawłowicz.

Nr 296 z 28 grudnia 1936  str 6 , 8 zamieszczono artykuł „Sport polski w Gdańsku „    

Dnia 19 grudnia 1936 roku Pan Edward Kubalski  przed mikrofonem rozgłośni pomorskiej w Toruniu wygłosił odczyt o działalności   Polskiej Rady Sportowej w Gdansku. …W obszernym tekście  w rozdziale poświęconym żeglarstwu znalazłem akapit o treści:

„Należy podkreślić, że yacht „Korsarz” brał udział w b.r. w międzynarodowych regatach żeglarskich Sopoty-Kilonja, zdobywając pierwsze miejsce i specjalną nagrodę złotą od Niemieckiego Żwiązku Żeglarskiego..”

Nr 86 str 5 z 13 kwietnia 1939  „Harcerstwo polskie na Ziemi Gdańskiej. Piękna karta żeglarska ….” a w tekście akapit  „  .. Trudno tu wymienić wszystkie, tak cenne nagrody zdobyte przez żeglarzy harcerskich, jednak nie można pominąć tej duererowskiej. którą jako pierwszą nagrodę regat w Kilonii wygrali Polacy, pokonując w rekordowym czasie przestrzeń

Gdańsk –Kilonia…”

Niestety muszę kończyć – obowiązki wzywają . Dalszy ciąg konieczny.

 

a mnie wcale nie zmartwiły Izydor Węcławowicz. z dnia: 2010-01-04 18:31:33
Cytuję: "Doceniam dociekliwośc i upór Autora, choć nie mogę ukryć, że wyniki badań mnie zmartwiły"

A mnie wcale nie zmartwiły!
1. W świetle przedstawionych materiałów źródłowych przebieg zdarzeń jest właściwie pewny co jest najważniejsze.
2. Wyświetlenie i zaprzeczenie komunistycznej tezie, że wszyscy Niemcy to naziści i nie gentelmeni jest tu ważne i potwierdza iż nawet w tym Wolnym Mieście /a znamy przecież występujące tam zadrażnienia/ żeglarze mogli być przyzwoitymi ludźmi bez względu na nację.
3. Prawdziwość punktu 2 właściwie tłumaczy /przynajmniej dla mnie/ dlaczego Kpt. Tadeusz Prechitko "nagiął" się w roku 1972, myślę że nie bez pomocy odpowiednich służb /czy innych "perswazji"/ do tej niezbyt prawdziwej historii. Po prostu nie mogło by to być publikowane. Dlatego też rozpatrywanie moralności tej sprawy dla mnie jest nie istotne i wręcz nie powinno być dyskutowane przez tych co nie doznali "przyjemności" życia w okresie 1939 przynajmniej do 1980 roku.
4. Czy mamy gwarancję na to, że jakiś gorliwy dziennikarz nie "zideologizował" tego artykułu Panu Kapitanowi?

Na zdjęciu na pewno nie "Znaczy Kapitan" czyli M. Stankiewicz a Konstanty Maciejewicz bo i postura za mała i chyba z wąsikiem. Czyli "Macaj". Stankiewicz w 1936 raczej nie mógł dowodzić Darem bo: od 1931 dowodził transatlantykami "Pułaski" i "Polonia". Dozorował budowę transatlantyku MS "Piłsudski" i został jego kapitanem /cytat za Wikipedią/.

Pozdrawiam i jeszcze raz zdrowia, pomyślności w tym 2010 roku!  

Izydor Węcławowicz.

Schlimbach otrzymał Kronenkompass Marian Lenz z dnia: 2010-01-04 20:23:22

Na Google znalazłem hasło Schlimbach-Preis. (jest tam zdjęcie i osiągnięcia ostatniego zdobywcy) . Schlimbach otrzymał Kronenkompass w 1937 roku od miasta Kilonii. A nagroda była przechodnia ???? Zmarł w roku 1949.

W latach 1938 do 1949 nikt nie miał głowy do takich głupot jak żeglarstwo! Czuł się jej właścicielem, a może depozytariuszem ? Zostawił testament w którym ustanowił nagrodę przechodnią „Puchar Schlimbacha”, dla kapitana jachtu. I określił warunki przyznania. Nagroda była przyznawana corocznie od 1953 roku, z wyjątkiem lat:1970, 1996, 1998, 1999.

W muzeum Altona w Hamburgu jest „Kronenkompass” z okrętu „Concordia”, Flensburg 1802 rok. W Danii jest do kupienia na allegro „Kronenkompass” ze zbudowanego w Kopenhadze okrętu „Elsinore” cena 2232,22€ W Bergen, w muzeum jest „Kronenkompass” z XVIII wieku. Mam zdjęcie.

 M/y „Christina” Arystotelesa Onassisa jest wyposażony „Kronenkompass” 17.-18. wieku. Mam zdjęcie.

 

Theme by Danetsoft and Danang Probo Sayekti inspired by Maksimer