Jesteś tutaj

Regaty w 1936 roku

Regaty

Klub nie ograniczał swojej działalności tylko do pływań turystycznych. Miał też osiągnięcia regatowe.
Największym sukcesem sportowym było zwycięstwo jachtu "Korsarz" w 1936r. w regatach tzw. dojazdowych z Sopotu do Kilonii. Na zwycięzcę typowano jacht "Sigrun". pod dow. gdańskiego żeglarza Lietze. Załogę polskiego jachtu stanowili: J. Łangowski, B. Peikert i A. Woyke pod dow. T. Prechitki.

 

Jacht ten został zbudowany w 1934 r. przez małą stocznię szkutniczą Krooppa, mieszczącą się na Siankach / Stogach/ w Gdańsku. Zbudowany został wg. wskazań T. Ziółkowskiego. Zaprojektowany został przez niemieckiego konstruktora Oërtza. Okazał się bardzo udaną konstrukcją. Już w 1934r. w dniu wodowania popłynął do Kilonii. Pozostawał później do dyspozycji harcerzy należących do klubu, startując w regatach krajowych i zagranicznych pod dow. kpt. T. Prechitko, później również A. Olszewskiego.

Zaraz po starcie niekorzystne wiatry roztasowały jachty biorące udział w regatach. "Korsarz"" obrał kurs w kierunku południowych wybrzeży Szwecji, by iść skrajem niżu. szedł samotnie i nie orientował się w szansach swoich i konkurentów. Dopiero po dojściu do latarniowca, którego przejście oznaczało przejście mety, kapitan przypuszczał, że zajął II miejsce co ostatecznie po przeliczeniach wysunęło go na pierwszą pozycję.

Organizatorzy imprezy nie kwapili się jednak z wręczeniem nagrody zwycięzcom. Dopiero przyjazd Ziółkowskiego, który cieszył się w kołach żeglarskich dużym autorytetem i zagrożenie wycofania polskich załóg z Morskich Igrzysk Olimpijskich spowodowało zmianę decyzji i nagroda została wręczona załodze "Korsarza". Kapitan jachtu
nie był obecny na uroczystości , ponieważ Niemcy zawiadomili załogę , że odbędzie się taka uroczystość na dwie godziny przed jej odbyciem się, a kapitan o tym nie wiedział i przebywał poza jachtem/ informacje w zbiorach autora- wspomnienia T. Prechitko/.

 

 

fot. Tadeusz Prechitko 1936 r

Wręczenie nagród miało uroczysty charakter. Z tej okazji orkiestra niemiecka trzykrotnie odegrała Mazurka Dąbrowskiego, gdy polska bandera była wciągana na najwyższy maszt. Były to lata po dojściu Hitlera do władzy i wielce nieprzyjaznego nastawienia Niemiec do wszystkiego co polskie. Za zwycięstwo T. Prechitko otrzymał kompas wiszący, składający się ze złotej korony zamkniętej od dołu półkulą z kryształu. W dnie tej półkuli, ozdobionej szlifowanymi w krysztale wizerunkami kog hanzeatyckich osadzona była igła, na której obracała się tarcza kompasu z oryginalną różą wiatrów wygrawerowaną przez niemieckiego malarza A. Dürera. W czasie II wojny światowej Niemcy zabrali z mieszkania T. Prechitko tę nagrodę.

 

 

Zadowolenie ze zbudowania dobrego jachtu "Korsarza" skłoniło ówczesnego prezesa PZŻ-tu Czesława Petelenca do ulokowania również w stoczni Krooppa zamówienia, za pośrednictwem PKM-u, na budowę jachtu olimpijskiego klasy R-6. Na ten cel PKM otrzymał pomoc finansową z Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Zastanawiano się nad konstrukcją Wisslinga, jednak zdecydowano się na konstrukcję Bjarne Aasa "White Lady". Mały warsztat gdański nie miał jednak doświadczenia w budowie jachtów regatowych wysokiej klasy, co wykazały Igrzyska Olimpijskie w Kilonii, gdzie niezależnie od niedostatecznego wytrenowania załogi, jacht okazał się miernie wykonany. Po skończeniu prac okazało się, że jacht jest za ciężki jak na swoją klasę. Usunięto z balastu 2 sztaby po 100 kilogramów. Zapłacono za niego 11 400 guldenów bez żagli i wyposażenia. Jacht miał dobre żagle i spinaker, jednak załoga jachtu była niezgrana, pochodziła z różnych środowisk. kapitanowi jachtu brak było praktyki na morzu i opływania na jachtach balastowych. Załogę jachtu stanowili: Janusz Zalewski, Alfons Olszewski, Juliusz Sieradzki, Józef Szajba i Stanisław Zalewski. Zajęła przedostatnie miejsce, ale tylko z powodu dyskwalifikacji jachtu, który miał medalowe miejsce.

Z chwilą zbudowania "Korsarza" stocznia Krooppa otrzymywała coraz więcej zamówień na budowę jachtów ze strony polskiej jak i niemieckiej. Kroopp zbudował 5 jednostek klasy R-6 m. inn. "Sopot" ,"Danutę" i dwa dla klubów gdyńskich. Od tej pory zaczęła się specjalizować właśnie w budowie jachtów. Pan A. Olszewski twierdzi, że po wojnie, kiedy dzielono jachty znalezione i ocalone po działaniach wojennych między kluby, jacht "Danuta" przemianowany na "Lotny" dostał klub YKP w Gdyni. Opowiadał, że rozpoznał jacht , na którym pływał na Olimpiadzie i potem w klubie. Jednak czy tak było naprawdę nigdy nie zostało wyjaśnione. Jacht "Lotny" pływał do połowy lat 90-tych w Gdyni. Prócz tych osiągnięć płynęły dni normalnego, żeglarskiego życia, które w wolnym Mieście Gdańsku nie było łatwe. Znane są fakty przekazywane przez członków klubu, o stosowaniu przez bojówkarzy hitlerowskich szykan doprowadzających niekiedy nawet do uszkodzenia jachtów, obrzucania wychodzących załóg kamieniami. Pięknie rozwijająca się działalność klubu przerwała wojna, która doprowadziła do zaginięcia, śmierci i cierpień wielu członków klubu, rozproszyła i zniszczyła sprzęt, przerwała na długich 5 lat wszelką działalność klubową.

 

Theme by Danetsoft and Danang Probo Sayekti inspired by Maksimer